d

d

11 kwietnia 2015

Rozdział 33.

Przechylił szklankę i wlał do gardła ostatnie krople bursztynowego napoju. Zaraz potem odwrócił się w poszukiwaniu nowej towarzyszki. Tamta poszła gdzieś obrażona i więcej się do niego nie odezwała. I to przez kogo? Przez Evans.
Rozejrzał się jeszcze raz, ale nadal miał wrażenie, że hucząca muzyka zabrała mu wszystkie zmysły. Ktoś musiał ją podgłośnić. Postanowił zająć się tym później lub kazać to zrobić jakiejś naiwnej dziewczynie z szóstego roku. Młodsze dzieci nie miały zaproszenia na imprezę, głównie przez alkohol. To był kolejny dowód na to, że on, Syriusz Black, dba o wszystkich. Nawet o te małe dzieciaczki, których naprawdę stara się nie demoralizować. Jeśli ktoś się wślizgnie - to nielegalnie i tylko na własną odpowiedzialność. Postanowił wrócić do stolika i wypić kolejną szklankę pitnego miodu, bo nie znalazł żadnego towarzystwa wartego uwagi. Rogacz gdzieś mu przepadł, nie widział już go od momentu, kiedy poszedł rozmawiać ze swoją dziewczyną. Mógłby się założyć o wszystko, nawet o swoją skarbonkę z mugolskimi pieniędzmi, które uporczywie wymienia, aby kupić sobie motor, że jego przyjaciel już dziś zakończy ten związek. Przez chwilę żal mu się zrobiło, że to on go w to wpakował. Ale, na miłość Merlina, chciał tylko, by James był szczęśliwy! Jakoś zawsze bawiły ich takie podboje, nie widział powodu, dla którego Rogacza miałoby przestać to interesować. Dla niego Evans to nie powód. Dla niego miłość to też nie powód.
Podszedł do stolika, przy którym stała wysoka, nieznajoma dziewczyna. Nie kojarzył jej, nie pamiętał, z którego jest domu i z którego roku. Wyglądała na jedną ze starszych tutaj, więc spokojnie zaliczył ją do siódmej klasy. Więcej nic nie potrafił stwierdzić.
-Witam - uśmiechnął się mimowolnie. Zauważył cień zaskoczenia w jej oczach, szybko przykryty zakłopotaniem. Ona, w tej chwili, dziękowała Merlinowi, że jest za ciemno, i że ma za mocny makijaż, by było widać jej spore rumieńce. Syriusz zmarszczył brwi, kiedy nie usłyszał odpowiedzi. Czyżby muzyka była na tyle głośna, że tajemnicza dziewczyna go nie usłyszała? Prychnął w myślach i nalał sobie trunku. Jeśli nie chce z nim rozmawiać, to nie, łaski jej nie robi! Kilka sekund po tej myśli odchylił jednak delikatnie głowę i spojrzał z zaciekawieniem na milczącą. Sprawiała wrażenie, jakby bardzo chciała zapomnieć o jego obecności. Czyżby się stresowała? 
-Powiedziałem he...-zaczął znowu, ale zanim skończył, odeszła od stołu. Jego brwi powędrowały do góry, a sam fakt, że ktoś pogardził jego towarzystwem, zadziałał mu na ambicję. Przepychając się przez tańczących ludzi, dogonił dziwną blondynkę. - Hej - uśmiechnął się, łapiąc ją za rękę i sprawiając, żeby stanęła. Odwróciła niepewnie głowę, a w jej oczach nie było zdziwienia. To był szok. 
-Hej - odchrząknęła, jeszcze raz spoglądając podejrzliwie na natrętnego bruneta. Czego od niej chciał? 
Syriusz szczerze się uśmiechnął. Już dawno nie widział zwykłego i nienachalnego spojrzenia w oczach jakiejś dziewczyny. Te z reguły albo patrzyły na niego maślanym wzrokiem, albo ciskały błyskawicami, jak Evans, czy Meadowes.
-Dlaczego jesteś tu sama?- zapytał, przybliżając usta do jej ucha, by nie musiał przekrzykiwać tłumu. Przy okazji zaciągnął się zapachem, który niezwykle mu się spodobał. A jeszcze bardziej polubił w nim to, że żeby go poczuć, musiał być blisko jej skóry. Nie tak jak przy innych, kiedy mógł stać kilometr dalej i i tak powiedzieć, jakich perfum używają. Szybko się odsunął, by nie wzbudzić podejrzeń. Poza tym wiedział, że dziewczyna będzie czuła się bardziej komfortowo. Nie wyglądała na taką, która łaknęła jakiejś specjalnej bliskości. Popatrzył na nią z zachętą. Teraz to ona nie wiedziała co robić. Po kilku chwilach wzięła z niego przykład i zbliżyła usta do jego ucha. 
-Czekam na koleżankę, która gdzieś się zgubiła - zaśmiała się. Zdziwiła go lekkością, z jaką to powiedziała. Jeszcze przed chwilą był przekonany, że ma do czynienia, z bardzo nieśmiałą i wycofaną z życia towarzyskiego, sztywniaczką.
-Mogę ci pomóc czekać - odwzajemnił uśmiech, przekręcając głowę tak, że jego usta prawie dotknęły jej. Dziewczyna znowu się zaśmiała, a on dostrzegł jakie ma ładne, proste zęby. Odsunęła się od niego i pokręciła głową. Spojrzał w jej błyszczące, szare oczy i pomyślał, że są one nienaturalnie wielkie. Uśmiechnął się ostatni raz, wzruszył ramionami i poszedł w swoją stronę. 

***

-Stary, starzejesz się - stwierdził pewnie Syriusz z grymasem na twarzy. Trzymał się za głowę rękoma, które oparte miał na kolanach, i siedział na swoim łóżku. Ból głowy utrudniał mu się skupić.
-A ja uważam, że James w końcu dojrzał - powiedział Remus, patrząc z dumą na Rogacza. Siedział tuż obok Syriusza i od czasu do czasu kopał go w kostkę. Ktoś musiał przecież hamować Blacka, kiedy ten miał powiedzieć coś niewłaściwego. A kto jak kto, ale Lupin z pewnością należał do tych osób, które wiedzą, że Black chce powiedzieć coś niewłaściwego. Rogacz jeszcze raz przejechał dłonią po czuprynie. Siedział w takiej samej pozycji co Syriusz, z tą tylko różnicą, że dłonie miał zajęte targaniem włosów.
-Więc co? Na czym stanęło? - zapytał Łapa unosząc wzrok. - Bo nie uwierzę, że jej nie rzu....ał - syknął, łapiąc się jedną dłonią za kostkę. Wymuszony uśmiech przebił się przez grymas i padł w kierunku Remusa. Nadal nie wierzył, że zamiast odsypiać, oni siedzą i ględzą o jakichś problemach, które w jego mniemaniu wcale problemami nie są. Nigdy tego nie robili, a jemu zalatywało to aż nadto babskimi zwyczajami. Milczał jednak, bo skoro taka chwila była potrzebna Rogaczowi, on był skłonny poświęcić wszystko, by mu taką zapewnić. James westchnął.
-A co miałem jej powiedzieć? - zapytał. Dręczyły go wyrzuty sumienia, jak nigdy. - Milczałem. Byłem zbyt oszołomiony.
-Przecież to nie pierwsza dziewczyna, która wyznaje ci miłość - prychnął Black, a Remus, który się zamyślił, nie zdążył go w porę kopnąć. 
-Płakała? - spytał z zaciekawieniem Peter. James podrapał się z zakłopotaniem w głowę i lekko nią pokiwał. 
-Najpierw czekała na odpowiedź...-zaczął.
-Ale się nie doczekała - wtrącił złośliwie Lupin, który był pod wrażeniem skruchy przyjaciela, ale nadal potępiał jego zabawę uczuciami innych.
-A jej oczy robiły się coraz większe i...dopiero wtedy zaczęła...-jąkał się i znów zamilkł.
-Osobiście nie widzę powodu, dla którego miałbyś rozpa...- Black nagle zacisnął zęby, zerkając na Remusa.
-Powinieneś to wyjaśnić - zauważył Lunatyk, ignorując mordercze spojrzenie przyjaciela pt. "gdyby nie moja boląca głowa i kostka, oderwałbym ci łeb".
-Niech najpierw dojdzie do siebie - zaczął bronić przyjaciela Peter.
-W tym czasie i ona dojdzie do siebie, a wtedy nie wiem, czy wróci żywy z tych wyjaśnień - powiedział, przez zaciśnięte z bólu zęby, Black po czym zamknął usta, by oddalić podejrzenia, że to on. Uśmiechnął się chytrze w stronę Lupina, a ten, z uprzejmym wyrazem twarzy, kopnął go z całej siły twardym obcasem.
-Może ty też ją kochasz? - zapytał poważnie Pettigrew. James spojrzał na niego wielkimi oczami. Syriusz prychnął. Remus westchnął i kopnął jeszcze raz Syriusza. 
-Nie, Glizdku. Na moje oko to James kocha Lily - powiedział spokojnym tonem.
-Evans? - zapytał z niedowierzaniem Black, zapominając na chwilę o swojej kostce.
-Dlaczego do ciebie to jeszcze nie dociera? - spytał Remus wywracając oczami. 
-Jak można zakochać się w tej wrednej ję...- Syriusz zacisnął z całej siły zęby przez kolejną falę napływającego bólu, a James tym razem zwrócił na to uwagę. Pokręcił głową z dezaprobatą, westchnął, patrząc na Lupina, a zaraz potem wstał i wyszedł. Dokąd? Nie powiedział.

***

-Kiedyś zamkną mnie w Azkabanie za morderstwo - mruknęłam, przeglądając swoje notatki. Gdyby nie Black, zrobiłabym to wczoraj. A za dwie godziny był finał konkursu Slughorna. Otworzyłam zdobyty podręcznik od eliksirów, należący kiedyś do Armanda Mulcibera. Przerzuciłam kilkanaście stron i wróciłam się do spisu treści. Znalazłam tam tylko jeden temat, którego nie było w naszym programie. Od razu otworzyłam odpowiednią stronę, szybko przeczytałam właściwości startych kłów błotoryja, i uznałam, że idealnie pasują do mojego eliksiru. Zaraz dopisałam je do listy składników. Westchnęłam i już miałam zamykać książkę, gdy moją uwagę przykuł mały napis na drugiej stronie. Zmarszczyłam brwi i przyjrzałam mu się dokładniej.
-Monlnx? - zapytała Mary, której głowa nagle przy mnie wyrosła. Patrzyła z niepewnością na słowo, które było jednym wielkim bazgrołem.
-Może chłopakowi nudziło się na eliksirach i pisał różne... niezidentyfikowane wyrazy? - zapytałam, próbując rozluźnić gęstniejącą atmosferę. Miałam przeczucie, że cokolwiek tu jest napisane, jest złe lub niebezpieczne. Mary pokręciła głową z grymasem.
-Nie sądzę, Lily. On po prostu bardzo się spieszył albo był czymś zszokowany. Albo i to i to - zamyśliła się.
-To pewnie jakiś składnik, o którym nie mógł zapomnieć - zapewniłam. Chyba bardziej szukałam wytłumaczenia dla siebie, niż dla niej. Ta tylko westchnęła.
-Ja bym to komuś pokazała - stwierdziła z namysłem. Prychnęłam.
-Przecież to tylko jakaś krótka notatka! Mary, nie rób afery z niczego - powiedziałam i zamknęłam z hukiem podręcznik. Schowałam pergaminy do torby i popatrzyłam na książkę Mulcibera. Potem zerknęłam niepewnie na Mary, która gwiżdżąc wzięła się za układanie ubrań w szafie. Westchnęłam, i pewna, że nie będzie już dalej drążyć tego tematu, wyszłam, pozostawiając własność Ślizgona na stoliku. 


***


-Kochani, wasz czas powoli się kończy. Został ostatni kwadrans - zachichotał profesor Slughorn i popatrzył z dumą na Severusa. Od samego początku konkursu zwracał szczególną uwagę tylko na jego eliksir. Pokręciłam głową i wsypałam kilka poćwiartowanych pazurów psidawka. Zamieszałam trzy razy i odłożyłam chochlę. Pozostało mi tylko czekać, aż eliksir się zagotuje. Rozejrzałam się po sali, chcąc sprawdzić, ile osób już skończyło. Tak jak myślałam- żadna. Nie bez powodu profesor Slughorn wybrał tylko naprawdę dobrych uczniów i ustalił sobotę, jako dzień finału konkursu. W sali było nas zaledwie pięcioro. Zaledwie i aż, bo, jak sam nauczyciel podkreślał, pięć tak wielkich talentów w szkole to fenomen. Zdjęłam kociołek z ognia i przelałam zawartość do fiolki. Osiągnęłam swój cel - jasnofioletowa mgiełka unosiła się znad purpurowej cieczy. Miałam tylko nadzieję, że i zadziała efektownie. Bo, według regulaminu konkursu, nie mogłam zrobić i wypróbować eliksiru wcześniej, niż w dzień finału. Nawet nie miałabym takich możliwości. Odetchnęłam z ulgą i otarłam pot z czoła. Przez ostatnie dwie godziny ciężko się napracowałam. Przez ten czas kilka razy zajrzały do sali Dorcas z Sofią, ale szybko znudzone wychodziły, żeby po kilkunastu minutach znów powrócić, zapewniając, że tym razem będą dzielnie mi dopingować. Naprawdę nie musicie - jęczałam. W końcu, uproszone, wyszły z sali, błagając, bym się nie gniewała. Wtedy tylko odetchnęłam z ulgą. Nie minęło wówczas kilka minut, a do sali wszedł Mike, który głupio uśmiechał się, zaglądając do mojego kociołka. W końcu będziesz miała dla mnie czas - szczerzył zęby. Powodzenia, kochanie - dodał, gdy wychodził.
Zajrzał i Remus. Jak ci idzie? - zapytał z uśmiechem. Siedział tak długo, dopóki nie wbiegł Peter. Zdyszany wysapał do mnie coś, co brzmiało jak cześć i zaraz przekazał najwidoczniej jakąś ważną wiadomość Remusowi na ucho. Ten tylko wolno pokiwał głową, a Peter wybiegł. Zaraz potem i Remus wyszedł. Miałam wtedy tylko pół godzinną przerwę, bo pojawiła się Mary z grobową miną. Musimy porozmawiać- powiedziała cicho. Czuję się jak na jakimś zjeździe - wymamrotałam, dodając ją do listy osób, które już mnie dziś odwiedziły. To naprawdę ważne - dodała, ignorując moje słowa, i wyszła z sali. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że w ręku cały czas trzymała podręcznik Mulcibera.
-No i nasza kochana Lily - zawołał profesor Slughorn, wyrywając mnie z zamyślenia. Podszedł do mnie i wziął do ręki fiolkę. - Za estetykę i bardzo zachęcający wygląd... dziesięć - stwierdził odstawiając na chwilę naczynie, by zapisać liczbę w odpowiedniej rubryce. - Lily, więc jak działa twoja mikstura? - zapytał, patrząc na mnie zachęcająco. Odchrząknęłam.
-Sprawia, że osoba, która go wypije, nie będzie odczuwała głodu i pragnienia przez całą dobę - zignorowałam prychnięcie starszego ode mnie Krukona, który siedział dwie ławki dalej. - Może to posłużyć jako środek odchudzający lub napój na długie i trudne wycieczki, by nie brać ze sobą tyle pokarmu - stwierdziłam.
-Doprawdy ciekawe - zainteresował się profesor Slughorn. - Widzę, Lily, że idziesz w stronę magomedycyny. Magodietetycy mają teraz niezłe pensje, ot co! Nadawałabyś się - uśmiechnął się Slughorn i nakleił nalepkę z moim imieniem i nazwiskiem na fiolkę z eliksirem. Wpisał coś na swoją listę i poszedł dalej, a ja zebrałam swoje rzeczy do torby. Wiedziałam, że mój prosty eliksir nigdy nie pokona ambitnej mikstury Severusa, ale liczyłam chociaż na punkty dla swojego domu. Ostatecznie tylko ja reprezentowałam Gryffindor. 
-Dobrze, obejrzałem i wysłuchałem prezentacji waszych wymysłów - zachichotał Slughorn jakieś pół godziny później. - I oczywiście oceniłem je. Jak już wiecie bardzo was cenię, uważam, że jesteście na wysokim poziomie. Werkins, zaskoczyłaś mnie dzisiaj, nie spodziewałem się takiej pracy - uśmiechnął się do jedynej w sali, oprócz mnie, dziewczyny. Ta tylko wymamrotała pod nosem coś, co brzmiało jak: jestem Melkins a nie Werkins, ale Slughorn nie zwracał już na to uwagi. - Żeby już was nie przetrzymywać powiem krótko. Najwięcej punktów zebrał, oczywiście, Severus Snape, który swoim mminsoleum, zmieniającym wspomnienia, i przeciwmminsoleum, przywracającym je, zarobił dla Slytherinu aż pięćdziesiąt punktów! Brawo, Severusie - uśmiechnął się Slughorn, podając mu dłoń i mocno nią potrząsając. Efekt był taki, że razem z jego dłonią, trzęsło się całe ciało chłopaka. - Pozwoliłem sobie ufundować zwycięzcy przenośny przybornik z niewielką ilością każdego dostępnego i legalnego składnika - zachichotał, wręczając mu dużą walizkę. - Drugie miejsce, a jakże, zajęła Lily Evans - dodał, odwracając się w moją stronę. Podszedł wolno i mocno uścisnął moją dłoń. Przyjęłam jego słowa z miłym uśmiechem i lekkim zaskoczeniem. Byłam przekonana, że eliksir zarozumiałego i prychającego na każdym kroku Krukona zdobędzie więcej punktów od mojego. - Lily, zdobyłaś aż trzydzieści punktów dla Gryffindoru - uśmiechnął się Slughorn i odszedł, wyczytując kolejne nazwisko. Antoni Tesbey, Krukon, który z pogardą patrzył na mnie i mój eliksir, nie wyglądał na zadowolonego z trzeciego miejsca. Uśmiechnęłam się do niego miło, ale on tylko zmierzył mnie zirytowanym spojrzeniem. Wzruszyłam ramionami i wyszłam z sali, chcąc jak najszybciej znaleźć się w miękkim fotelu, w pokoju wspólnym.
Przekroczyłam dziurę pod portretem Grubej Damy i w prawie tej samej chwili natrafiłam na upominający wzrok Mary, który kiedyś na pewno będzie mnie prześladować w koszmarach. Westchnęłam i podeszłam do stolika, przy którym siedziała, zajmując miejsce obok niej.
-Jak tam konkurs? - zapytała Mary, a ja wyczułam, że to czysta formalność, którą chce wypełnić, zanim przejdzie do konkretnego, dręczącego ją, tematu.
-Dobrze, Severus wygrał - stwierdziłam, obserwując ją uważnie. Mary zmarszczyła brwi.
-Miałam na myśli twoje osiągnięcia, nie Severusa - powiedziała spokojnie. Westchnęłam.
-Zajęłam drugie miejsce - uśmiechnęłam się. Mary mruknęła coś, co brzmiało jak to naprawdę wspaniale i na moment zapadła cisza. - Ehm...Mary? - odchrząknęłam i spojrzałam na nią badawczo. Uniosła głowę. - Powiesz mi już, co cię męczy? Widzę, że coś nie daje ci spokoju - stwierdziłam.
-Mulciber nie daje mi spokoju - odpowiedziała, a mi serce zabiło szybciej ze strachu. - Nie, nie tak jak myślisz - sprostowała szybko Mary, widząc moją zszokowaną minę - Armand Mulciber nie daje mi spokoju - dodała, a ja poczułam ulgę. Odetchnęłam. Normalnie pewnie zdenerwowałabym się, że przejmuje się takimi błahostkami jak jakiś niezrozumiały napis, ale byłam na tyle szczęśliwa, że żaden Ślizgon nie zrobił ponownie krzywdy Mary, że się tym nie przejęłam.
-Lily, powinnyśmy to sprawdzić - stwierdziła cicho Mary drżącym głosem. Wywróciłam oczami. - Powiedz mi, że nie ciekawi ciebie, co on tam zapisał.
-Mary...- zaczęłam, ale mi przerwała.
-To jakieś słowo, lub zaklęcie, którego nie znamy, może nawet  on nie znał, skoro je zapisał - stwierdziła, a jej oczy zabłysły. Chciałam coś powiedzieć, ale jej słowa uderzały we mnie i sprawiały, że zaczynałam wierzyć w jej wersję wydarzeń. - Dlaczego inaczej miałby to zanotować? Nie mógł po prostu zapamiętać? Dlaczego akurat w tym podręczniku?
-Może miał problemy z pamięcią? - broniłam jeszcze swego, choć ten argument wydawał się bezsensowny już nawet mnie.
-Och, Lily, nie! Ta książka musiała być pierwszą pod ręką, pewnie gdzieś usłyszał lub przeczytał to słowo, a skoro go nie znał, bał się, że je zapomni! Sama pomyśl, był w ścisłym kręgu Sama-Wiesz-Kogo, może już wtedy go znał. A jeśli to ma z nim jakiś związek? - skończyła prawie szeptem, pochylając się nad stołem, by być bliżej mnie. Popatrzyłam na nią z namysłem i już miałam coś powiedzieć, gdy obydwie usłyszałyśmy donośne:
-Dzień dobry.
Równocześnie podniosłyśmy głowy, by spojrzeć na osobę, która tak bezczelnie nam przeszkodziła. Zmarszczyłam brwi, przyglądając się niskiemu blondynowi, będącemu nie dalej, niż na trzecim roku.
-W czym mogę ci pomóc? - zapytałam uprzejmie, patrząc na niego ze szczerym zainteresowaniem. Chłopiec odchrząknął, jakby zaraz miał wygłosić długie przemówienie i stwierdził:
-Obawiam się, że nie do końca wywiązujesz się ze swoich obowiązków prefekta.
Podniosłam wysoko brwi i zerknęłam pytająco na Mary. Ta wyglądała na równie zaskoczoną.
-Przepraszam...-odchrząknełam-  ja? - zapytałam z naciskiem, patrząc na niego zdezorientowana. Ile razy to ja ratowałam honor prefektów Gryffindoru z szóstego roku, bo Remus zaniedbał pewne sprawy, wałęsając się z tą bandą wyrośniętych dzieci? I teraz to ja zostaję oskarżona o zaniedbywanie swoich obowiązków?
-Tak, ty - odrzekł spokojnie chłopiec, a jego postawa świadczyła o tym, że czuje się nad wyraz pewnie. - Widzisz, już od pięciu minut tych dwóch dowcipnisiów - wskazał głową za siebie, a ja wychyliłam się i dostrzegłam roześmianych chłopców, o których była mowa - rzuca w okno łajnobombami, a ty nie reagujesz w żaden sposób. Powtarzam, w żaden - stwierdził i popatrzył na mnie z oczekiwaniem. Spojrzałam jeszcze raz na niego i poszłam dać reprymendę dwóm drugorocznym chuliganom.
-Dziękuję - powiedział z poważną miną malec, gdy wróciłam.
-Przepraszam - odchrząknęła Mary - ale...jak się nazywasz i ile właściwie masz lat? - zapytała z lekkim niedowierzaniem.
-Jestem Benjamin Fenwick i uczęszczam na drugi rok nauki w Hogwarcie - stwierdził oficjalnym tonem. Wymieniłyśmy z Mary porozumiewawcze spojrzenia.
-Wiesz co, Ben? - zapytałam, coraz bardziej podejrzewając, że chłopiec nie jest zbytnio lubiany przez rówieśników, ze względu na swoją wyniosłość. - Będziesz świetnym prefektem - oznajmiłam, mając przed oczami siebie z poprzednich lat.
-Chyba takie nie byłyśmy, co? - zapytała z nadzieją Mary, patrząc na odchodzącego chłopaka, jakby czytając mi w myślach. Obydwie spojrzałyśmy na siebie ze sceptycznymi minami i w tym samym czasie pokręciłyśmy głowami.


***


Zobaczył ją dopiero na kolacji. Była piękna, musiał to przyznać. Usiadł przy samym skraju stołu Gryfonów tak, żeby cały czas ją widzieć, i nałożył na talerz kilka grzanek. Kątem oka dostrzegł rude włosy, których właścicielka była tak daleko od niego, i nie mógł się powstrzymać, żeby nie spojrzeć w tamtą stronę. Z przyzwyczajenia, pomyślał. Zamarł na chwilę, gdy Lily odrzuciła pasmo włosów do tyłu i przełknął ślinę. Dlaczego, mimo że było tyle ładnych dziewczyn, ciągle tak na niego działała?
Wrócił wzrokiem do Lory i znowu przyznał w myślach, że jest warta uwagi. Uśmiechnęła się delikatnie, gdy jakaś blondynka szepnęła jej coś na ucho. Wziął kęsa tosta i zaczął układać w myślach dialog. Szybko jednak uznał, że lepiej mu idzie improwizacja, więc zajął się jedzeniem. Skończył, a dziewczyna nadal siedziała przy stole, rozmawiając z koleżanką. Nie widział w tym problemu, choć wolał złapać ją w jakimś korytarzu. Wstał i podszedł do stołu Puchonów. Uśmiechnął się do małej brunetki, która popatrzyła na niego z uwielbieniem i oparł rękę na stole tuż między Lorą a jej towarzyszką.
-Możemy porozmawiać? - zapytał. Uniosła wzrok i spojrzała na niego ze szczerym zdziwieniem. Po co do niej przyszedł? Chciał z nią porozmawiać? Przy wszystkich? Tak robią tylko ludzie, którym zależy. A James Potter, według niej, do takich już nie należał. Przełknęła ślinę.
-Tutaj? - zapytała, a w jej gardle urosła gula, której nie umiała przełknąć. Jeszcze chwila, i się rozpłacze.
-Może być i tutaj - James wzruszył ramionami i jeszcze raz spojrzał na stół Gryfonów. Lily Evans zapalczywie dyskutowała o czymś z Mary McDonald i pewnie nawet nie wiedziała, że on znajduje się w Wielkiej Sali i ją obserwuje. Coś w nim pękło i dotarło do niego, że nigdy jej nie będzie miał. Że to nie ten typ, że wszystkie jego plany na jej zdobycie od piątego roku były od początku stracone, i wyglądały żałośnie w jej oczach. Że jej na nim nie zależy. Że jej wszystko jedno. Szybko odwrócił wzrok i spojrzał na Lorę, która widocznie spodziewała się czegoś innego, ale na pewno nie tego, co zrobił chwilę później.
-Przepraszam - powiedział James Potter klękając przy ławce, na której siedziała, po czym wziął jej dłoń i przybliżył do swoich ust.
Gwar rozmów trwał nadal i nic nie wskazywało na to, że pewien wesoły i pełen nadziei chłopak właśnie dobrowolnie zrezygnował z jakiejś części swojego życia, którą była Lily Evans.


***

Szła z kolacji, i choć sama nie była w dobrej formie, czuła pewien rodzaj szczęścia. Przynajmniej Lorze się udało. 
Siedziała, wolno żując swoją pieczeń, i wtedy zobaczyła idącego w kierunku stołu Puchonów, Jamesa. Ze zdziwienia aż upuściła widelec, co nie uszło uwadze jakiemuś zniesmaczonemu drugoklasiście, który tylko cmoknął z irytacją. Nie zwróciła na niego większej uwagi, była zbyt zajęta obserwowaniem, jak Rogacz klęka i mówi coś Lorze. Dopiero teraz pożałowała, że nie usiadła obok niej. Ale obydwie były zbyt zranione, by jeszcze bardziej dołować się swoim towarzystwem. Towarzystwem nieudaczniczek, jak to jeszcze nazwały siebie przed obiadem. Gdy tylko odwróciła wzrok od nich, skierowała go na Lily, chcąc zobaczyć jej reakcję. Rozmawiała z Mary, pewnie nawet nie wiedząc, co się przed chwilą wydarzyło. Wtedy tylko westchnęła myśląc, jaki los bywa czasami przewrotny i nieprzewidywalny.
Była tak zamyślona, że na kogoś wpadła. Z jej rąk wyleciała książka, z różnego rodzaju pergaminami w środku, którą miała oddać do biblioteki. A że nie chciała zbytnio pokazywać się w Wieży Gryfonów- chodziła z nią przez cały dzień po zamku odwiedzając różne miejsca i różnych ludzi. Ktoś ukucnął i pozbierał jej notatki, które włożył do książki, a później wstał, i jej to wręczył. Spojrzała nieprzytomnie na człowieka, który jej pomógł, i nagle wróciły wszystkie zmysły.
-Proszę - odezwał się Regulus Black, tonem wypranym z emocji. Przełknęła ślinę, ale Ślizgon, który pewnie w ogóle nie zwrócił uwagi na jej brak odpowiedzi, już ruszył dalej. Odwróciła głowę w tym samym momencie, kiedy on to zrobił. Zaraz potem zniknął za najbliższym zakrętem.
-Dziękuję? - wymamrotała ledwo dosłyszalnie, i sekundę potem, tuż po krótkiej chwili wahania, ruszyła w przeciwnym kierunku, do biblioteki.





26 komentarzy:

  1. Pierwsza! Znaczy chyba.
    Wracasz do formy ( czyt.: częstszego pisania ) i brawa Ci za to. :)
    Jestem.Czytam.Komentuję.Uwielbiam.
    Rozdział niesamowity. Awww *.*
    Podobają mi się bardzo te wzmianki o Regulusie i Alice. Ale osobiście wolę ją z Frankiem. Frank, wiem, że ty kochasz Alice nadali i koniec kropka. Zrywasz z Marleną ( nie lubię jej ) i happy end.
    Lora z Jamesem? Ciekawe co na to Lily.
    Ja chcę Mary i Remusa! Mogę sobie wiele chcieć .
    Cudowny blog. Jeden z moich Lubieńszych,Czekam, czekam niecierpliwie na NN.
    Pozdrawiam cieplutko.
    #The Pursuit Of Happyness

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że następny rozdział nie będzie opublikowany w tak krótkim czasie od poprzedniego jak ten.
      Frank chyba musi zrobić burzę mózgów, a raczej mózgu, i może kiedyś dojdzie do takiego wniosku jak Ty :D
      Nic nie powiem na temat Mary i Remusa, a co! Będzie niespodzianka :D
      Dziękuję i mam nadzieję, że się doczekasz już niedługo :)

      Usuń
  2. Nie nooooooooooo..... Miągwa z Jamesem a on zrezygnował z Lily ;-; Koszmar forever. Podejrzewam, że dziewczyną którą Syriusz chciał poderwać była Sophie.
    A Lily nadal z tym idiotą....
    Kiedy ona zrozumie, że ma być z Jamesem :c
    Alice i Regulus ♥
    Może wtedy Frank będzie o nią walczył a nie cmoktał się z Marlenką :P

    Zapraszam do mnie: every-story-has-a-beginning.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś w końcu zrozumie haha. Oby jak najpóźniej. A "Miągwa" jest bardzo poszkodowana w tym wszystkim, z kolei "idiota" dawno się nie pojawił, rzeczywiście...trzeba go niedługo gdzieś wam zaserwować :D

      Usuń
    2. Tu HV :3 Której nie chce się logować. Rzeczywiście Lora jest bardzo poszkodowana, ale nie lubię ogólnie jej postawy.... Współczuje ale bez przesady... Dobra wiem, ze ja taka głupia i wszystkich wyzywam ale taką mam natur e :D Może jak James odwali się od Lily ona się in z kolei zainteresuje/... :D

      Usuń
  3. Super ! Mamy podobny tok myślenia bo u mnie (usunęłam wszystkie rozdziały) również pojawił się Regulus c; Mam nadzieję że zajrzysz do mnie jak blog będzie gotowy . Życzę weny !
    ~ Twoja wierna czytelniczka Dementories

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziękuj ;* Sama prawda . Naprawdę Cię podziwiam c; Życzę Weny ponownie
      ` Dementories

      Usuń
  4. Kurcze, miałam nie komentować. Stwierdziłam, że nie wiem, co napisać, ale jednak wypada zostawić znak obecności.
    Rozdział, jak zwykle, miodny 😆😆😆 Nie wychwyciłam większych błędów, więc chyba pierwszy raz skomentuję tutejszą fabułę zamiast stylu.
    Podoba mi się pomysł z dziennikiem, bo jednak nie jest to zwykły harlequin, ale masz pomysł na prowadzenie akcji.
    Konkurs, też spoko, chociaż nie odebrałam go jako wiele wynoszącego do fabuły.
    Natomiast bardzo, bardzo podoba mi się to, co dziś zrobiłaś z Jamesem i Lorą. Niech dziewczyna też będzie trochę szczęśliwa, chociaż i tak mi jej żal, że jest tylko "nagrodą pocieszenia" 😔 No, nie dogodzisz.
    Chyba tyle, bo ostatnio sklecenie kilku sensownych zdań sprawia mi problem. Ale Tobie idzie to coraz lepiej!
    Pozdrawiam,
    S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I w tym momencie chciałabym napisać, jak bardzo takie komentarze są motywujące i ile dla mnie znaczą, a nie potrafię ubrać tego w sensowne zdanie. Powiem tylko: dziękuję <3 , bo czegoś mądrzejszego już dzisiaj chyba nie wymyślę.

      Usuń
  5. W jeden dzień (jak tak można nazawać czytanie od 16 do 00.20) przeczytałam twojego bloga. Bardzo mi się on spodobał. Zakochałam się w twoim sytlu pisania. Chciałabym aby była jeszcze choćby jedna scena w twoim blogu, przestawiająca Lily rozmawiającą z jeleniem (Jamesem). Bardzo mi się to wtedy spodobało. Czekam na nn i mam nadzieję, że pojawi się szybko, bo nie wytrzymam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zobaczymy jak tam się sprawy potoczą z jeleniem :D Dziękuję!

      Usuń
  6. Moje życzenie o częstszych rozdziałach się spełniło <3. Oby na jak najdłużej.
    Na różnych blogach (tu też, ale rzadziej) ludzie marudzą, że to tak długo trwa, by Lily pokochała Jamesa. Mi to ani odrobinę nie przeszkadza, wręcz przeciwnie: uwielbiam te ich podchody. W końcu na tym mniej więcej polega cała opowieść, no nie? Wystarczy mi, że wiem,że kiedyśtam się w końcu spiką, a tym czasem rozkoszuję się historią.
    Mimo wszystko, nie mogę ścierpieć Mike'a. Tak się cieszyłam, gdy kilka rozdziałów temu zerwali, ale ona cofnęła czas i wszystko odkręciła. :/ Jak długo ona jeszcze będzie z tym idiotą?
    To tak nie końca na temat (tego rozdziału), ale mnie jakoś naszły rozmyślania.
    W każdym razie, co by nie było, będzie spoko. Ważne, żeby było, bo wszystko, co wychodzi spod twojej ręki jest cudowne. ;)
    Ja tymczasem nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Najlepiej kilku... Właściwie to najchętniej poznałabym już całą historię, ale to jednak będzie wymagało ode mnie trochę czekania XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę ci powiedzieć, że podobnie myślimy, bo ja też zawsze najbardziej lubiłam tą "hogwarcką" część. Kiedyś, gdy czytałam ff, zdarzało mi się porzucać takie opowiadanie po zejściu Lily z Jamesem, bo aż chrzęścił mi cukier między zębami, gdy tylko widziałam te wszystkie "słoneczka" i "kotki". No cóż, chyba nie jestem typem romantyczki (co odbije się na was) xd
      Bardzo dziękuję za tak miłe słowa, a z tym czekaniem to nic nie obiecuję, niestety.

      Usuń
  7. Mówiłam, że Syriusz był genialny? W tym rozdziale był genialniejszy? :D Moje słowotwórstwo powala:D Ale ni o to, nie o to! To, że nie zna jakiejś dziewczyny w zamku już jest dziwne, skoro zwrócił na nią uwagę to musiała być przynajmniej ładna, przecież przeciętne nie są w jego typie. Zaciekawiłaś i mnie i jego:)
    Najlepsza w rozdziale była rozmowa między chłopakami, Remus kopiący Syriusza za każdym razem gdy mówił coś głupiego!!! Śmiałam się jak głupia:D Musiał być nieźle poobijany:D w końcu taktem i wyrozumiałością w sprawach damsko-męskich nie grzeszy:)
    Konkurs rozstrzygnięty, Severus mi zaimponował swoimi eliksirami, nie dość, że były niesamowicie ambitne, nie dziwota w końcu to Snape, to jeszcze zrobił dwa. Mimo, że go nie lubię to pełna podziwu jestem.
    Najbardziej zaskoczyłaś mnie zachowaniem Jamesa. WOW oO Zachował się poważnie, odpowiedzialnie, kurcze tak dorośle... Nie pochwalam tego, że postanowił się związać "na serio" z Lorą i zrezygnował z Lily, mimo to fragment mi się podobał:) Zobaczymy co z tego wyniknie, jeśli planujesz trzymać się kanonu i związać Evans z Potterem to już mi szkoda Lory, która będzie bardzo skrzywdzona:(
    Czyżby szykował się wątek Alicja - Regulus?:>
    Książka Mulcibera strasznie miesza w życiu Mary i Lily.
    Widzę, że oddalasz od siebie przyjaciółki, Dor o niczym nie wie, Alicja ma własne problemy i woli Deaf. Myślałam, że są bardziej zżyte, chyba że masz jakiś w tym ukryty cel?:)
    Pozdrawiam
    Rogata

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Buuuuuuuuuu dlaczego Lily jest taka ślepa.na Jamesa :ccc nie moge sie doczekac kolejnego! Weny życze i do nast. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj. Dawno przeczytałam ten (jak zawsze ) niesamowity rozdział, ale, co musisz mi wybaczyć, dopiero teraz komentuje (!) Zupełnie zapomniałam to zrobić, choć obiecałam sobie, że niedługo to zrobie.
    Ale to nic. Pewnie nie zauważyłaś ;) Spoko. Ważne, że już to zrobiłam/robie. Więc... naprawdę nie wiem co tutaj pisać. Czekam na następny rozdział,
    Powodzenia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć, serdecznie zapraszam na land-of-grafic.blogspot.com po odbiór zamówionego szablonu ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. hej, mogłabyś podac mi swoja rozdzielczosc ekranu? szablon w mojej rozdzielczosci wyglada dobrze

    OdpowiedzUsuń
  13. pobierz stąd plik i wgraj plik xml, mam nadzieje, że teraz będzie dobrze, gdyby nie było, to pisz do mnie na mail albo pod moim postem ;) Ostrzegam tylko, że szablon będzie dopasowany wyłącznie do Twojej rozdzielczoći.
    http://hostuje.net/file.php?id=a9dcc72f094864c8dfca200224091111

    OdpowiedzUsuń
  14. Gdzie nn? ;-; Umieram z tęsknoty(?) za następnym rozdziałem!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, że niedługo. zabrałam się do niego teraz od zupełnie innej strony i liczę na szybkie przyspieszenie akcji :)

      Usuń
  16. Ten moment z Jamesem i Lorą był ta cholernie piękny. To znaczy nie chodzi mi o nich, ale o myśli Jamesa. Zresztą cały ten rozdział był piękny. Cała ta akcja była taka prawdziwa. Uświadomiła mi coś i teraz cholernie żałuję. Eh... sprawiłaś coś prawie niemożliwego, bo wywołałaś we mnie uczucia.
    W głowie lata mi teraz w kółko jedna myśl. Cholernie głupia myśl, że on mógł myśleć dokładnie to samo.
    I chyba dlatego tak bardzo lubię opowiadania o Huncwotach, bo mogę utożsamiać Lily ze mną.
    Rany rozpisałam się i odbiegłam od tematu. No nic.
    Lecę czytać dalej. :)

    i zapraszam też do mnie,
    red-flour.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. 20 yr old Speech Pathologist Florence Longmuir, hailing from Earlton enjoys watching movies like Only Yesterday (Omohide poro poro) and Fashion. Took a trip to Timbuktu and drives a McLaren F1 GTR Longtail. teraz kliknij w link

    OdpowiedzUsuń